Niemniej debiutancka "Strange House" coś w sobie miała, ale była bardzo nierówna. Na uwagę zasługiwał przede wszystkim typowy radiowy hit "Jack the Ripper", który o dziwo nie został wydany jako singiel.
Druga płyta "Primary Colours" jest podobna, ale... inna. Kompozycje wydają się żywcem wyjęte z lat osiemdziesiątych. Jest trochę Bauchaus, My Bloody Valentine czy Jesus and Mary Chain. Niemniej horrorowi muzycy zdali poprawkę na ocenę pozytywną. Brakuje singlowego wymiatacza, choć celować w to miejsce może "New Ice Age", chyba najlepszy i najciekawszy utwór na tym albumie.
Widać, że muzycy postanowili jednak grać to co lubią a nie poddawać się trendom. Krok do przodu, ale nie zdecydowany. Plusy za pomysł i innowację a minus za zbyt równe kompozycje, brakuje kopa! Pierwszym singlem został ochrzczony "Sea Within a Sea", czyli prawie ośmiominutowy kawałek, który idealnie oddaje to co w muzyce The Horrors jest najlepsze, zreszą... oceńcie sami!
Zwracam uwagę na literówkę w Bauhaus, a nowa płyta The Horrors nie zaskoczyła niczym, nie spodobała mi się, szkoda, bo Strange House wywarło na mnie niemałe wrażenie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń