Nigdy nie byłem fanem Stinga, już bardziej The Police, ale zawsze go szanowałem. Tymczasem pan Gordon Matthew Sumner chyba zapragnął nagrywać wszystko to, czego jeszcze nie próbował.
W 2006 wydał album "Songs from the Labyrinth", który zawierał utwory z... renesansu! Fascynacja lutnią, współpraca z jej mistrzem z Bośni, niejakim Karamazovem, to wszystko plus świetny głoś Anglika, sprawiło, że nikt nie wiedział co powiedzieć na 23-utworowe wydawnictwo.
Minęły trzy lata i Sting znów szokuje swoją pomysłowością. Tym razem "If on a Winter's Night...", czyli jesienno-zimowa płyta z kolendami, pastorałkami i innymi świątecznymi rytmami. Jest jednak jeden utwór, który totalnie zbił mnie z tropu i kazał zadać pytanie, o co do cholery chodzi?
Zresztą, celtycki/szkocki "Soul Cake" nie wymaga komentarza. Enjoy!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz